niedziela, 18 sierpnia 2013

czwartek, 15 sierpnia 2013

32.

Jest łatwiej, gdy jest na co czekać. Nawet jeśli ten powód zupełnie nie ma sensu.
Bo nie ma.
Kolejny raz czekam na coś, co się nigdy nie wydarzy. Sama siebie okłamuję tylko dlatego, że tak jest prościej.
Kolejny raz nie potrafię zrozumieć siebie, swojej naiwności.
Pomimo świadomości, że się powtarzam, muszę powiedzieć, że jeszcze nigdy tak bardzo nie zatraciłam się w doktrynie carpe diem. 
Nie wiem co będzie jutro, co chcę robić za dwa tygodnie, gdy skończę pracę. Jakaś część mnie mówi, że zasłużyłam na wakacje, ale wcale ich nie potrzebuję. Codziennie umieram, ale to właśnie daje mi siłę by żyć. Coś w rodzaju pracoholizmu, którego w Polsce z pewnością bym się wyparła. Bo nie istniał.
Dlaczego tu wszystko smakuje inaczej? Jest takie nowe.
Apropos nowych rzeczy, wynagrodziłam sobie ciężką pracę sukienką.


+100 za scenerię.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

31.

Siostra musi za mną bardzo tęsknić, skoro kupiła mi płytę Miuosha. Ot kolejny powód żeby wracać do Polski. Reprezent na CD. Dziękuję!
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jeżeli nie znajdę pracy na wrzesień, za jakieś 3 tygodnie będę już w domu. Tęsknię bardzo, ale mam świadomość tego, że część mnie zostanie w Calabrii.... I że ta część znowu nie będzie mi dawać spokoju.
Mój język polski jest coraz gorszy z dnia na dzień.

niedziela, 11 sierpnia 2013

30. ou.

Dawno aż tak bardzo nie narzekałam na brak czasu. Temperatura robi się nie do zniesienia. Mam nadzieję, że ta, którą teraz odczuwamy jest maksymalna i nie będzie mi dane poznać jeszcze większych upałów.
Włosy troszkę urosły, czas się z nimi pożegnać. Próbowałam pozbyć się również grzywki, ale nasz związek trwa zbyt długo i źle się bez niej czuję.

wtorek, 6 sierpnia 2013

29.

Personalizacja zakończona powodzeniem.
Pomijając wygląd telefonu, Windows daje znacznie mniej możliwości niż wielokrotnie przeklinany przeze mnie Android. W dalszym ciągu nie udało mi się znaleźć białego case'a.
Sezon w pełni, nie mam na nic czasu, dlatego z góry przepraszam za to, że się nie odzywam, nie odpisuję na wiadomości. Jeszcze tylko dwa tygodnie pracy i wakacje.
Przede mną 4 godziny snu i muszę wracać w okolice kochanego Red Moon'a.
Papieros, wino, dobranoc.

czwartek, 1 sierpnia 2013

28.

Dawno nie było porządnego wpisu.
Coraz więcej pracy. Mimo wszystko staram się cieszyć tym co jest, bo mam świadomość, że został nam tylko miesiąc. Pierwszy raz mogę powiedzieć, że dobrze trafiłam. Dawno nie poznałam aż tylu pozytywnych ludzi w tak krótkim czasie. Bałam się bariery językowej, ale wychodzi na to, że chyba udało mi się ją w jakimś stopniu przełamać. Nie mogę powiedzieć, że jestem w stu procentach szczęśliwa, bo do tego brakuje mi jeszcze kilku ważnych czynników.
Cokolwiek zrobię, zostanę tu lub wrócę, zawsze część mnie będzie w Polsce, ze znajomymi i rodziną, lub tu, z tym wszystkim co udało mi się zdobyć (nie, to nie jest dobre słowo, ale jest za późno na szukanie odpowiedniego).
Pytają za co kocham Calabrię... Za ten spokój. Za to, że nikt nie patrzy na czas, że życie samo płynie swoim pozornie spokojnym rytmem, choć w rzeczywistości tydzień mija z prędkością jednej doby.
Mam nadzieję, że nie popełniłam błędu zamieniając starą nokię na nowszy model. Jak na moje realia był to spory wydatek, ale póki co wydaje mi się, że jestem zadowolona. Sprzedawca w sklepie wyśmiał mnie, że kupując telefon patrzę tylko na walory wizualne. Mimo wszystko, dostałam spory rabat tylko dlatego,że jestem znajomą jego znajomego i w gruncie rzeczy jesteśmy znajomymi. Naprawdę, nie mam pojęcia skąd ci ludzie biorą pieniądze na życie. Większość klientów restauracji to rodzina lub własnie znajomi znajomych, od których nie wypada brać pieniędzy... Życie tu jest mocno oderwane od realiów do których przywykłam w Polsce.
Jedną z tych rzeczy nad którymi ubolewam jest to, że wraz z szybkim przyswajaniem nowego języka, moja składnia i lekkość pisania w języku polskim wyjechała na wakacje. Podobnie jest z angielskim. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe zjawisko.
Włosy wróciły do wypalonego słońcem blondu.
Testowałam aparat, więc kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu do Pellaro.


 Oficjalnie oświadczam, że zakochałam się w poniższym zdjęciu.






 I mały relaks po pracy.
Uwielbiam wolne przedpołudnia.
Jest prawię piąta, a jutro zaczynam od porannej zmiany. Buonanotte.