3 godziny snu, 2
ristretto, 1 godzina przerwy, 14 godzin pracy. I w zasadzie nie wiem od czego
bolał mnie brzuch, z głodu, z nerwów czy ze zmęczenia (o ile istnieje taka
możliwość). Nie wiem też o ile skracam sobie pobyt na tym świecie żyjąc w ten
sposób.
Pobiłam tegoroczny rekord w kategorii ‘napiwki’- 30 euro za jeden dzień (po podziale). Co może wydawać się śmieszne, wcale nie cieszą mnie tu pieniądze. To chyba kwestia jakiejś satysfakcji, pewności, że ktoś mimo wszystko docenia to co robisz. Czasami po całym dniu pracy wystarczy usłyszeć ‘dziękuję’, usiąść całym zespołem do kolacji, napić się wina, porozmawiać, już na spokojnie.
Pobiłam tegoroczny rekord w kategorii ‘napiwki’- 30 euro za jeden dzień (po podziale). Co może wydawać się śmieszne, wcale nie cieszą mnie tu pieniądze. To chyba kwestia jakiejś satysfakcji, pewności, że ktoś mimo wszystko docenia to co robisz. Czasami po całym dniu pracy wystarczy usłyszeć ‘dziękuję’, usiąść całym zespołem do kolacji, napić się wina, porozmawiać, już na spokojnie.
Kolejna nowość, francuskie servizio. 100 osób, trzech
kelnerów, pięć dań, wino, woda, klient nie może sobie tak po prostu napełnić
szklanki. Wydaje mi się, ze ta praca świetnie przygotowuje do zawodu aktora. Niesiesz
pięciokilowe tace wyjęte prosto z pieca, musisz podejść do każdego, przedstawić
danie i z lewej strony nałożyć na talerz. I za wszelką cenę sprawiać wrażenie zadowolonego. Czujesz ból,
ale musisz się uśmiechać. Moje ręce są
fioletowe. I nie jestem do końca pewna czy to poparzenia czy mięśnie okazały
się za słabe. Jutro, gdy tylko uporam się z doprowadzeniem sali do pierwotnego
stanu, wrócę na moje stanowisko pracy. Jest prawie trzecia, chyba powinnam się położyć.
Polsko, tak bardzo nie mogę się doczekać!