sobota, 28 grudnia 2013

środa, 25 grudnia 2013

57.

Pracy bylo na tyle duzo, ze nawet nie mialam czasu myslec o swietach. Moja wigilia ograniczyla sie do wirtualnego oplatka z rodzina przez skypa i pseudokolacji przy zapachowej swieczce. Calosc trwala w granicach 15 minut.
Odliczam dni do powrotu. Chyba piereszy raz zycie pokazalo mi co to znaczy tesknic. Kiedys to slowo nie przechodzilo mi przez gardlo, a dzis sie do tego otwarcie przyznaje. I nie zmienie decyzji. Wracam.
Pomimo zupelnej nieoplacalnosci ten wyjazd duzo mi uswiadomil. Nauczylam sie doceniac to, czego nigdy nie zauwazalam. To, ze mam z kim spedzac swieta i z czego sie cieszyc. Nigdy wiecej.
Ponizej rozmowy na scianie ze wspollokatorem, ktory na szczescie juz jutro sie wyprowadza.
Ps. Rozbilam telefon. Z mojego Windowsa, ktorego uwielbialam pomimo niedoskonalosci musialam przerzucic sie na zielonego ludka. Poki co dobrze sie dogadujemy.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Chciałam się trochę potłumaczyć, dlaczego zaniedbuje bloga. Jak to z moimi zakupami bywa, mam wyjątkowy talent do wyrzucania pieniedzy. W netbooku padl mi system po podlaczeniu uszkodzonego modemu. Niby nic poważnego, wystarczy przywrócenie systemu z pendriva.... Ups, nie mam tego pendriva.
Wśród wszystkich zle dobranych ubrań, zbyt dużych ilości jedzenia, które po upływie pewnego czasu ladowaly w koszu, wyżej wspomnianego komputera, telefon okazał się zakupem roku 2013. Nie żałuję! Chyba pierwszy raz...
Razem z netbookiem straciłam dwa gotowe juz wpisy, których nie opublikowałam ze względu na początkowy brak Internetu. Ale może to i dobrze. Nie chciałabym do tego wracać. Naprawdę, jeszcze nigdy nie czułam się aż tak źle. Nigdy nie spływały mi z twarzy takie ilosci tuszu. Ale juz jest lepiej, znowu wmawiam sobie, że jestem silna i myślę co zrobić żeby wrócić... Jak najszybciej.

tęsknię.

Znów mimowolnie tracę na wadze. Pierwszy raz az tak w ciągu tygodnia.

piątek, 6 grudnia 2013

Polska zaskoczyła mnie zdecydowanie zbyt pozytywnie. Nie chcę tego biletu, nie chcę wyjeżdżać, nie chcę zostawiać wszystkiego.
20 lat, prezent na urodziny już dostałam, tylko czy będę wiedziała co z nim zrobić...

Mogłabym nie spać, tylko dlatego, żeby dalej cieszyć się z faktu, że nadal tu jestem.

milion smutków na własne życzenie.