środa, 25 grudnia 2013

57.

Pracy bylo na tyle duzo, ze nawet nie mialam czasu myslec o swietach. Moja wigilia ograniczyla sie do wirtualnego oplatka z rodzina przez skypa i pseudokolacji przy zapachowej swieczce. Calosc trwala w granicach 15 minut.
Odliczam dni do powrotu. Chyba piereszy raz zycie pokazalo mi co to znaczy tesknic. Kiedys to slowo nie przechodzilo mi przez gardlo, a dzis sie do tego otwarcie przyznaje. I nie zmienie decyzji. Wracam.
Pomimo zupelnej nieoplacalnosci ten wyjazd duzo mi uswiadomil. Nauczylam sie doceniac to, czego nigdy nie zauwazalam. To, ze mam z kim spedzac swieta i z czego sie cieszyc. Nigdy wiecej.
Ponizej rozmowy na scianie ze wspollokatorem, ktory na szczescie juz jutro sie wyprowadza.
Ps. Rozbilam telefon. Z mojego Windowsa, ktorego uwielbialam pomimo niedoskonalosci musialam przerzucic sie na zielonego ludka. Poki co dobrze sie dogadujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz