czwartek, 19 września 2013

38.


Czasem trzeba mnie opieprzyć żebym wzięła się do roboty. Nie, nie czasem, zazwyczaj.
Dziś opowiadam zdjęciami.

Bova Marina.
















Regggio Calabria















I znowu czuję się jak na początku, tylko tym razem rozumiem więcej. Powoli odnajduję się w Reggio. I nie chodzi mi tu o to, że potrafię sama wrócić do domu nawet o 3 w nocy. (Choć nie powiem, za pierwszym razem byłam z siebie dumna). Pojawiła się nowa propozycja pracy, dziś mam poznać szczegóły. Ma być spokojniejsza, ale czasami mam wrażenie, że ten spokój powoli zaczyna mi przeszkadzać.
 Ostatni tydzień na chwilę pozwolił mi zapomnieć o tym, że jestem tu sama, co znacznie poprawiło moje samopoczucie.
Codziennie w drodze do pracy pokonuję  Via Marina, ulicę przy samym morzu wyłożoną mnóstwem sklepów, do których nie powinnam wchodzić.
Po przemeblowaniu w pokoju czuję się lepiej. Nie jest tak jak chciałabym by było, ale chyba znalazłam miejsce dla siebie. Wydaje mi się, że tak ma być. Gdy już przywyknę do tego miejsca, odnajdę się w tym zdecydowanie za dużym mieście, okaże się, że będę musiała to wszystko zostawić i zaczynać od nowa, tylko dlatego, że mam dziwne wrażenie, że nowa praca będzie lepsza... I będzie bliżej Bovy (którą przez ostatnie dni zwykłam idealizować).
Prawdopodobnie do Polski wrócę dopiero na święta. To tylko słowa, których w dalszym ciągu nie zrozumiałam. NA ŚWIĘTA. Mnożę czas, który tu spędziłam przez dwa. Chyba sama nie rozumiem swojej decyzji. Nie, ciągle nie jestem pewna, ale chcę się oswoić z tą myślą, żeby później było łatwiej...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz